Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/663

Ta strona została przepisana.

gdy dreszcz obrażonej godności przebiegał po całej jej postaci, poczem cała rodzina skierowała się pod jej skrzydłami do znanej nam sutereny.
— Nie wiem prawdziwie, czy możemy cię zaprosić do naszego stołu, moja córko, po wykwintnych daniach, do jakich przywykłaś w domu państwa Boffenów.
— Upewniam cię Ma, że wcale mnie nie wzruszają wykwintne dania państwa Boffenów — odrzekła Bella.
W tej chwili dopiero przy świetle lampy, Lawinia przyjrzała się dokładniej siostrze.
— Ależ Bello! — zawołała z przyciskiem, na widok niezbyt świeżej, przenoszonej już trochę sukni — ależ Bello!
— Tak, tak! moja droga, jak mię widzisz — odparła tamta.
Ale wówczas nieposkromiona młodsza opatrywać zaczęła siostrę od stóp do głowy i dotykała rękami jej sukni, jakby chcąc upewnić się, że się nie myli.
— Właśnie chciałam wam wszystko powiedzieć w chwili, gdyś mi przerwała. Wyniosłam się dziś całkiem od państwa Boffenów i nigdy tam już nie wrócę.
Pani Wilfer spojrzała na córkę strasznemi oczyma, a potem wstała od stołu i usiadła w najciemniejszym kącie, tak sztywna, jak zamrożone ryby, sprzedawane na rosyjskich targach.
— Słowem — oświadczyła Bella, zdejmując wój mały kapelusik i potrząsając hardo czarnymi