— Istotnie — odparł Rumty ze źle udaną nieświadomością — nie dostrzegam tu Belli.
— Niema jej tu — wygłosiła pani Wilfer.
— Doprawdy? — bąknął niezręcznie Cherubin.
— Lawinio — rzekła jego żona tonem, jakim się odczytuje akta parlamentarne — pokaż twemu ojcu list twojej siostry, zna on przecież pismo Belli, chociaż gotów utrzymywać, że go nie zna... od dziś mogę się wszystkiego spodziewać... Twoja córka, Wilferze, oddała się żebrakowi.
— Wielki Boże! — zawołał Rumty.
— Datowany jest z Greenwich — zawołała Lawinia, podając ojcu list. — Pisze w nim, że poślubiła Johna Rokesmith, w nadziei, że Ma się o to nie rozgniewa i prosi ją o uwiadomienie Pa. Ciekawa jestem, coby powiedział Pa, gdyby druga jego córka postąpiła podobnie.
Cherubin rzucił okiem na list i zawołał raz jeszcze:
— Boże wielki!
— Tak, tak, Boże wielki, możesz teraz powtarzać to w kółko — rzekła grobowym głosem pani Wilfer.
Ośmielony pozwoleniem, powtórzył po raz trzeci ten wykrzyknik, z mniejszem jednak powodzeniem, bo tym razem pani Wifer zauważyła pogardliwie, że już to słyszała.
Wtedy Cherubin złożył przeczytany list, westchnął i zapytał nieśmiało, czy nie należałoby pogodzić się ze spełnionym faktem.
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/716
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/ca/PL_C_Dickens_Wsp%C3%B3lny_przyjaciel.djvu/page716-1024px-PL_C_Dickens_Wsp%C3%B3lny_przyjaciel.djvu.jpg)