też wstydziłam się i przed wami także tego, czem byłam pierwej. Wzięliśmy ślub cichutko w Greenwich, mając za świadka tylko jednego starego weterana. A teraz mieszkamy w ślicznym, małym domku, urządzonym jak cacko.
Ucałowała raz jeszcze wszystkich i kazała Johnowi uczynić to samo.
— Wiecie, co wam powiem o tym panu — mówiła, przytulając różową swą twarzyczkę do jego ramienia. — Oto, prawie, już prawie kocham go naprawdę.
— A wiecie, co wam powiem o tej pani — chciał Rokesmith powiedzieć, ale nie dała mu skończyć, kładąc rączkę na jego usta.
— Nie masz prawa nic o mnie mówić, dopóki ja cię sama nie przekonam, zobaczysz.
Nawet pani Wilfer roztajała w tej atmosferze serdecznego wdzięku i dała do zrozumienia, że gdyby Rumty na to zasługiwał, to i ona potrafiłaby zejść z piedestału. Nowożeńcy pożegnali wcześnie rodziców i odeszli piechotą do przystani, rozmawiając wesoło po drodze. Z czasem jednak John spoważniał, a Bella dostrzegła jakby chmurę na jego czole.
— Co ci jest, mój drogi?
— Nic ważnego.
— Jakto? nie chcesz mi powiedzieć?
— Widzisz, mój skarbie, przychodzi mi czasem na myśl, że może, może byłoby ci lepiej, gdybyśmy byli bogatsi.
— Czy sądzisz, żeśmy ubodzy?
— Tak mi się zdaje!
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/722
Ta strona została przepisana.