osoba wysoka, prosta, z pięknymi rysami i twarzą surową, wyglądająca raczej na przełożoną pensyi, niż na gospodynie szynkowni.
— Słuchajcie mnie Riderhood — mówiła, wysuwając przez okienko baru palec wskazujący — i zapamiętajcie, co wam tu powiem, gospoda pod tragarzami, obejdzie się bardzo dobrze bez was, a to jest ostatni półkwaterek piwa, jaki tu dostajecie, starajcie się też, aby wam wystarczył na długo.
— Ależ panno Potterson! — próbował bronić się Riderhood, — przecież pozwoli mi pani tu zostać, jeśli będę się dobrze sprawował.
— Nie pozwolę.
— Przecież prawo nawet mówi...
— Tutaj, mój dobry Riderhoodzie, niema innego prawa, prócz tego, które ja ustanowiłam.
— Ależ pani nie może...
— Nie mogę? — rzekła przeciągle miss Potterson głosem, od którego ciarki przeszły po skórze Riderhooda. Błagał ją jeszcze czas jakiś a wreszcie usiadł na stronie ze swym półkwaterkiem i spoglądał tylko od czasu do czasu na nieubłaganą władczynię gospody pod sześciu tragarzami. Panna Potterson nazywana była powszechnie przez swych gości panną Abbej, a wielu klientów gospody uważało ją z tego powodu za osobę, związaną tajemniczymi węzłami z opactwem Westminsteru, w rzeczywistości jednak, imię to było tylko zdrobniałą odmianą imienia Abigail, które nadano jej przed blisko sześćdziesięciu laty na chrzcie świętym, w kościele Limhouse, Abigail, rozpra-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/83
Ta strona została przepisana.