— Czy byłem? — rzekł niedbale Mortimer — być może, żem się tam znajdował.
— Jak była ubrana panna młoda, czy w kostyumie rybaczki?
Na to Mortimer nachmurzył się i nic nie odpowiedział.
— I spodziewam się — trzepała dalej lady Tippins, — że oblubienica przewiozła się sama łódką, wiosłując i sterując, zanim przybiła do lądu, dla wzięcia udziału w ceremonii ślubnej.
— W jakibądź sposób tam przybyła, mogę panią upewnić, że zrobiła to z wdziękiem.
— Z wdziękiem! Czy słyszycie? On chce w nas wmówić, że ten przewoźnik w spódnicy odznacza się wdziękiem. Podtrzymaj mnie, Weneering, bo zemdleję. A więc mówisz pan...
— Nie nie mówię — odmruknął Mortimer, który też umilkł od tej chwili.
— Próżno się wykręcasz — atakowała go dalej sędziwa syrena. — Bardzo to ładnie z twojej strony, że chcesz zasłonić przyjaciela, który się tak zaafiszował; ale to nic nie pomoże, bo powiem ci jasno i bez ogródki, że społeczeństwo nasze ma jedno tylko zdanie i jeden głos w tej śmiesznej aferze. Zaraz się pan przekonasz. Kochana pani Weneering, zechciej postawić wniosek, jak w parlamencie i przedyskutujemy go.
— Ach tak, — potwierdziła z zachwytem pani Weneering, której zresztą nikt nie słuchał — jak w parlamencie.
— Ja będę przewodniczącym — oświadczyła z werwą urocza Tippins. — Słuchajcie panowie i pa-
Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/841
Ta strona została przepisana.