Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/90

Ta strona została przepisana.

nie z moim ojcem. Później, gdy okazało się, że ten nieszczęśliwy był zamordowny, wprzód nim go wrzucono do rzeki, przyszło mi na myśl, że Riderhood musiał o tem wiedzieć, że może sam umoczył w tem rękę i podsunął umyślnie trupa innemu, aby zwrócić na niego podejrzenie. Nie mówiłam o tem nigdy, ale teraz, kiedy on oskarża mego ojca, mówię pani, że to posądzenie przyszło mi niewiadomo skąd, może to zmarły mi je podszepnął — dodała, patrząc w zamyśleniu w ogień.
Ale panna Potterson nie poddała się tak łatwo suggestyi, była to osoba, obdarzona umysłem praktycznym i do gruntu pozytywnym.
— Biedna moja Lizo! — rzekła do córki Jessego Hescham — zapominasz, że niepodobna oskarżać Riderhooda, bez rzucenia złych poszlak i na twego ojca. Zajmowali się obaj jedną robotą, a co zdarzyło się jednemu, mogło się i drugiemu przytrafić.
— Pani tak mówi, bo pani nie zna mego ojca.
— Znam, czy nie znam, mniejsza z tem, gotowa jestem zapomnieć o wszystkiem, ale pod warunkiem, abyś nie mieszkała nadal z ojcem. Nie potrzebujesz z nim zrywać, możesz go odwiedzać, a tylko zamieszkać musisz gdzieindziej. Zrób to dla mnie, moja Lizo! już ja cię wezmę pod opiekę i pokieruję zupełnie inaczej twojem życiem.
Mówiąc to, panna Potterson, zwykle tak sztywna i surowa, miała w głosie dziwnie miękki akcent, obejmowała przytem Lizę pieszczotliwie, jak matka.