Strona:PL C Marlowe - Tragiczne dzieje doktora Fausta.djvu/21

Ta strona została przepisana.

Nędzna, niemiła i pogardy godna:
Magia, tak! magia oto rozkosz moja!
Dajcie mi pomoc, drodzy, bym ją zdobył.
A ja, com pobił swymi syllogizmy
Kościół niemiecki, com sprawił, że pyszny
Kwiat wirtenberskiej młodzi dziś się garnie
Do mych problemów, jak duchy podziemne
Do Musaeusa, gdy zstąpił do piekieł —
Ja chcę być mędrcem takim, jak Agrippa,
Który swym cieniem wzbudza cześć w Europie.

WALDES. Fauście, te księgi, dowcip twój wraz z szkołą
Naszych doświadczeń sprawią, ze nas wszystkie
Ludy ogłoszą za świętych. Prawdziwie,
Jako indyjscy murzyni Hiszpanom,
Tak i nam służyć będą każdej chwili
Duchy żywiołów; strzedz nas będą zawsze,
Jak lwy, gdy tylko tak się nam spodoba.
Przy naszym boku staną, jak niemieccy
Jeźdźcy, w dziryty zbrojni, lub jak owi
Wielkoludowie lapońscy; a czasem
Jako niewiasty albo też dziewice,
Mające więcej wdzięku w swem obliczu,
Niżeli łono Królowej Miłości.
Z Wenecji dumną przywiodą nam flotę,
Złote przyniosą runo z Ameryki,
Napełniające skarbiec Filipowy.
Fauście uczony, bądź także odważny!