Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

– Ostatni wiersz jest zbyt długi, jak na poezję, – dorzuciła prawie nagłos, zapominając o tem, że Wańka-Wstańka mógł ją słyszeć.
– Nie gadaj tak ciągle z sobą, – rzekł Wańka-Wstańka, spoglądając na nią poraz pierwszy, – powiedz mi lepiej, jak ci na imię i co masz tu za interes?
– Na imię mi Ala, ale…
– Wystarczająco głupie imię! – przerwał jej niecierpliwie Wańka-Wstańka. – Co ono oznacza?
– Czy każde imię musi coś oznaczać? – zapytała Ala z powątpiewaniem.
– Oczywiście, że musi, – odparł Wańka-Wstańka z urywanym śmiechem. – Moje imię oznacza kształt jaki posiadam – i zresztą kształt ten jest bardzo ładny. Ty z twojem imieniem, możesz mieć właściwie rozmaite kształty.
– Dlaczego siedzisz tutaj tak samotnie? – zapytała Ala, unikając dalszych argumentów.
– Poprostu dlatego, że nikogo tu przy mnie niema! – zawołał Wańka-Wstańka. – Sądziłaś, że nie potrafię znaleźć na to odpowiedzi? Możesz mnie pytać dalej.
– Nie sądzisz, że byłoby bezpieczniej, gdybyś zeszedł na ziemię? – ciągnęła dalej Ala, nie mając zamiaru sprzeciwiać się, lecz poprostu z dobrotli-

100