– To jest właśnie krawat, moje dziecko, i do tego bardzo ładny, jak sama powiedziałaś. Jest to upominek od Białego Króla i Białej Królowej. Widzisz?
– Naprawdę? – szepnęła Ala, zadowolona, że wreszcie wybrała odpowiedni temat do rozmowy.
– Dostałem to, – ciągnął dalej Wańka-Wstańka w zamyśleniu, zakładając nogę na nogę i rozpościerając dłonie, – dostałem to jako prezent nieurodzinowy.
– Przepraszam? – rzekła Ala z miną zdziwioną.
– Nie jestem wcale obrażony, – mruknął Wańka-Wstańka.
– Chciałam zapytać, co to jest prezent nieurodzinowy?
– Jest to taki prezent, który otrzymujesz wówczas, gdy wcale niema twoich urodzin.
Ala zamyśliła się na chwilę.
– Prezenty urodzinowe lubię najbardziej, – oświadczyła wreszcie.
– Sama nie wiesz, co mówisz! – zawołał Wańka-Wstańka. – Ile dni mamy w roku?
– Trzysta sześćdziesiąt pięć, – odparła Ala.
– A ile masz urodzin?
– Jedne.
Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.
105