Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

że powinna teraz odejść, lecz postanowiła jeszcze pożegnać miłego towarzysza. Podniosła się i wyciągnęła doń rękę.
– Dowidzenia, aż się spotkamy znowu! – zawołała najweselszym tonem.
– Napewno nie będę cię chciał znać, jeżeli się nawet spotkamy, – odpowiedział Wańka-Wstańka z niezadowoleniem, podając jej dumnie dwa palce. – Jesteś taka sama, jak wszyscy ludzie.
– Ale każda ludzka twarz jest inna, – zauważyła Ala z powagą.
– To zależy, jak kto na nią patrzy, – powiedział Wańka-Wstańka. – Ty masz twarz taką samą, jak każdy – dwoje oczu, nos pośrodku, a pod nosem usta. Jednem słowem, wszystko takie same. Gdybyś miała dwoje oczu po jednej stronie nosa, a naprzykład nad nosem usta – to może byłoby trochę lepiej.
– Ale brzydkoby wyglądało, – zaoonowała Ala.
Lecz Wańka-Wstańka przymknął tylko oczy i wyszeptał: – Zaczekaj, przyjdzie taka chwila, kiedy będziesz się mogła na to zdobyć.
Ala milczała przez pewien czas, chcąc mu jeszcze coś powiedzieć, lecz ponieważ nie otwierał oczu i nie zwracał na nią absolutnie uwagi, rzu-

111