Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

na chwilę, patrząc wciąż na nią, lecz teraz z najgłębszą pogardą.
– Co to jest? – zapytał wreszcie.
– To jest dziecko! – odparł pośpiesznie Saiga, podchodząc do Ali i pragnąc ją Jednorożcowi przedstawić. Przyjaznym ruchem wyciągnął do niej obydwie ręce. – Znaleźliśmy je dopiero dzisiaj. Duże jest, jak życie i podwójnie naturalne!
– A ja zawsze myślałem, że to są straszne potwory! – powiedział Jednorożec. – Czy ono jest żywe?
– Potrafi nawet mówić, – objaśnił Saiga uroczyście.
Jednorożec spojrzał sennie na Alę i rozkazał:
– Mów, dziecko.
Ala nie mogła powstrzymać uśmiechu, cisnącego się jej na usta. Po chwili dopiero odezwała się:
– Wiesz, zawsze miałam wrażenie, że Jednorożce są strasznemi potworami! Nigdy dotychczas nie widziałam żywego Jednorożca!
– A zatem teraz, kiedy się ujrzeliśmy, – rzekł Jednorożec – jeżeli uwierzysz we mnie, to ja uwierzę w ciebie. Zgoda?
– Owszem, zgoda, – odpowiedziała Ala.
– Chodź, wyjmij ten tort śliwkowy, stary! – ciągnął dalej Jednorożec, zwracając się teraz do

124