– To jest straszny potwór! – zawołał Jednorożec, zanim jeszcze Ala zdążyła odpowiedzieć.
– To obnieś dokoła ten tort, Potworze, – rzekł Lew, kładąc się na ziemi i wspierając pysk na łapach. – Usiądźcie wszyscy, – zwrócił się do Króla i Jednorożca, — rozpoczynamy ucztę, rozumiecie?
Królowi widocznie było niezbyt przyjemnie zająć miejsce między dwojgiem potężnych zwierząt, lecz nie było dla niego żadnego innego wolnego miejsca.
– Ale teraz będzie dopiero walka o koronę! – odezwał się Jednorożec, patrząc pożądliwie na koronę, która omal nie spadła z głowy Króla pod wpływem drżenia, jakie nim wstrząsało.
– Ja ją napewno z łatwością zdobędę, – powiedział Lew.
– Nie bądź taki pewny, – odezwał się Jednorożec.
– Potrafię się z tobą rozprawić i stłukę cię na kwaśne jabłko, – zawołał Lew gniewnie, podnosząc się przy tych słowach.
Tutaj wmieszał się Król, aby zapobiec kłótni. Był bardzo zdenerwowany i głos miał drżący.
– Czy byliście w mieście? – zapytał. – Przecież to szalony kawał drogi. Szliście przez stary most,
Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.
126