Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ ÓSMY
TO MÓJ WŁASNY WYNALAZEK

Po chwili bębnienie zaczęło cichnąć, aż wreszcie zamarło zupełnie i zapanowała głucha cisza. Ala podniosła głowę, przejęta nagłym lękiem. Nikogo dokoła nie było, więc poczęła zastanawiać się nad tem, czy nie śniła przypadkiem o Lwie, Jednorożcu i dziwacznych anglo-saksońskich Oficerach. Jednakże olbrzymi półmisek leżał jeszcze u jej nóg, właśnie ten półmisek, na którym usiłowała pokrajać tort śliwkowy.
– Więc jednak nie śniłam, – rzekła do siebie, – chyba... chyba, że sama byłam częścią tego snu. Ale mam nadzieję, że ten sen był już mój własny, a nie Czarnego Króla! Strasznie nieprzyjemnie być postacią czyjegoś snu, – ciągnęła dalej w głębokiem zamyśleniu. – Miałam ochotę obudzić go i przekonać się, co będzie dalej!
W tej samej chwili z głębokiej zadumy zbudził ją głośny okrzyk: „Hej! Hej! Hola!” i Rycerz

130