Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

– Prawdopodobnie walka skończy się wtedy, jak jeden Rycerz strąci swego przeciwnika z konia. Później napewno sam spadnie i nie będzie mowy o żadnem zwycięstwie. Boże, ileż hałasu oni narabiają! A jakie te konie są spokojne! Nie zwracają absolutnie uwagi na to, że Rycerze co chwilę spadają z siodeł i zupełnie tak wyglądają, jakby były zrobione z drzewa.
Nie zauważyła tego, że Rycerze zawsze spadali z wierzchowców głowami nadół i oczywiście walka kończyła się wówczas, gdy obydwaj leżeli na ziemi. Wreszcie podnieśli się, podali sobie ręce i po chwili Czarny Rycerz wskoczył na konia i szybko odjechał.
– Cudowne było zwycięstwo, nieprawdaż? – zapytał Biały Rycerz, dysząc ciężko.
– Nie mam pojęcia, – odparła Ala z powątpiewaniem. – Nie chcę być niczyim więźniem, chcę być Królową.
– Będziesz Królową, jak przeskoczysz ostatni strumyk, – oświadczył Biały Rycerz. – Odprowadzę cię do skraju lasu, ale później, niestety, muszę wracać. Tam się właśnie mój „ruch” kończy.
– Bardzo ci dziękuję, – uśmiechnęła się Ala. – Czy mogę ci pomóc zdjąć ten hełm? – Istotnie

133