Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

– Zaczekam aż pieśń się skończy, – pomyślała Ala, – później zadzwonię, ale który dzwonek powinnam przycisnąć? – zastanawiała się, odczytując raz poraz napisy. – Nie jestem gościem i nie należę do służby. Powinien być jeszcze jeden dzwonek, oznaczony napisem „Królowa”.
Nagle drzwi się uchyliły, wyjrzała przez szczelinę głowa jakiegoś dziwacznego stworzenia, które powiedziało:
– Przyjmuje się dopiero za tydzień! – i drzwi zamknęły się napowrót z trzaskiem.
Ala przez dłuższy czas pukała i dzwoniła napróżno, aż wreszcie duża stara Żaba, która siedziała pod drzewem, podniosł się i przyskoczyła do niej. Ubrana była cała na żółto i nosiła strasznie duże trzewiki.
— O co chodzi? – zapytała głębokim charkotliwym szeptem.
Ala odwróciła się, zadowolona, że wreszcie kogoś widzi.
–Gdzie jest służba, która powinna otwierać drzwi? – zapytała gniewnie.
– Jakie drzwi? – zdziwiła się Żaba.
Ala aż zaniemówiła ze zdenerwowania, poczem wreszcie zdobyła się na słowa:
– Przecież to są oczywiście drzwi!

163