ważyła Chińska Lilja. – Gdyby jeszcze miała na główce płatki, byłoby wszystko w porządku.
Ala nie lubiła, gdy ją krytykowano, więc zaczęła pośpiesznie zadawać pytania:
– A czy nie odczuwacie tutaj czasami lęku, że jesteście takie same, i że nie macie nikogo, ktoby się wami opiekował?
– Jest przecież drzewo pośrodku, – odparła Róża. – Któż nam jeszcze więcej potrzebny?
– Ale cóż drzewo może zrobić, jak grozić wam będzie jakieś niebezpieczeństwo? – zdziwiła się Ala.
– Wówczas drzewo zawyje, – rzekła Róża.
– I zawoła „Buuu-wuuu!” – odezwała się Stokrotka. – Zawsze tak woła, jak mu tylko wiatr dopomoże!
– Czyż dotychczas o tem nie wiedziałaś? – dorzuciła druga Stokrotka i wszystkie naraz zaczęły krzyczeć, aż w ogrodzie zaszumiało i zabrzęczało od ich podnieconych głosików.
– Cicho bądźcie! – rozkazała Chińska Lilja, pochylając się w zdenerwowaniu to na jedną to na drugą stronę i drżąc z gniewu. – Wiedzą, że nic im zrobić nie mogę! – dyszała, skłaniając swą piękną główkę w stronę Ali. – Napewno nie byłyby takie odważne!
Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
27