Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

krok i przystanęła znowu, patrząc na dziewczynkę.
– Jak się nazywasz? – odezwała się wreszcie Sarenka, a miała wyjątkowo miękki i pieszczotliwy głos.
– Właśnie chciałabym sobie przypomnieć! – pomyślała Ala, głośno zaś odpowiedziała ze smutkiem: – Teraz nazywam się „nic”.
– Pomyśl raz jeszcze, – poradziła Sarenka, – może sobie przypomnisz.
Ala pomyślała, lecz na nic się to nie zdało.
– A może ty mi powiesz, jak się nazywasz? – zagadnęła nieśmiało. – Może w ten sposób i ja sobie przypomnę.
– Powiem ci chętnie, jeśli zbliżysz się trochę do mnie, – odparła Sarenka. – Tutaj i ja nie przypomnę sobie mego imienia.
Poszły więc razem wgłąb lasu. Ala objęła Sarenkę za szyję i doszły tak do obszernej polanki, na której Sarenka podniosła głowę wgórę i uwolniła się z uścisku Ali.
– Ja jestem Sarenka! – zawołała uradowanym głosem. – Ach, mój Boże! przecież ty jesteś dzieckiem człowieka!
I nagle lęk odzwierciadlił się w pięknych brunatnych oczach Sarenki i poczęła uciekać w panicznym strachu.

57