Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

– Drugi uczeń! – rzekł Ala, wskazując Klapsa i odrazu była przygotowana na to, że usłyszy od niego jedno słowo „Przeciwnie!” co też istotnie powiedział.
– Odrazu niedobrze zaczęłaś! – zawołał Klops. – Gdy się składa komuś wizytę, pyta się naprzód „Jak się masz?” i podaje się rękę!
W tej samej chwili obydwaj bracia dali sobie wzajemnie potężnego szturchańca i wyciągnęli do siebie dłonie, które gorąco sobie uścisnęli.
Ala nie miała ochoty żadnemu z nich podawać ręki, lękając się, że jeżeli pierwszemu Klopsowi dłoń uściśnie, obrazi Klapsa, w przeciwnym znów wypadku, Klops gotów się czuć dotknięty. Usiłując więc pokonać tę trudność, wyciągnęła jednocześnie ręce do obydwóch. W następnej chwili wszyscy troje poczęli kręcić się w kółko. Wyglądało to zresztą całkiem naturalnie (jak sobie później Ala przypominała), i nie zdziwiła się zupełnie, usłyszawszy nagle jakąś muzykę. Muzyka ta płynęła jakby z drzewa, pod którem tańczyli i Ala miała wrażenie, że to gałęzie pocierały się jedna o drugą, jakby ktoś smyczkiem pociągał po strunach skrzypiec.
– Ale to było naprawdę bardzo zabawne, – opowiadała potem Ala, gdy zdawała relację swej sio-

63