Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

chwili dalej przyciszonym głosem, – tylko dzisiaj akuratnie mam migrenę.
– A mnie ząb boli! – odezwał się Klaps, który słyszał uwagę brata. – Ból mój jest o wiele gorszy od twego!
– To możebyście lepiej dzisiaj nie walczyli, – rzekła Ala, pragnąc wykorzystać sytuację i uspokoić braci.
– Musimy trochę „powalczyć”, ale wątpię, czy to potrwa długo, – oświadczył Klops. – Która teraz godzina?
Klaps spojrzał na zegarek i powiedział: – Pół do piątej.
– Walczymy więc do szóstej, a później zjemy obiad, – zadecydował Klops.
– Doskonale, – zgodził się brat ze smutkiem, – a ona może nas obserwować, tylko żebyś nie podchodziła zbyt blisko, – dorzucił. – Rozbijam wszystko, co mam pod ręką, gdy jestem zdenerwowany.
– A ja rozbijam wszystko nawet w dalszej odległości, – zawołał Klops, – czy to coś widzę, czy też nie!
Ala zaśmiała się. – To musicie często rozbijać drzewa, – zawołała.
Klops rozejrzał się dokoła z pełnym zadowolenia uśmiechem.

78