Strona:PL Carroll - W zwierciadlanym domu.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

krzyczy? – zapytała Ala, podnosząc już ręce, aby przysłonić niemi uszy.
– Jakto, przecież wystarczająco krzyczałam, – zdziwiła się Królowa. – Cóżbym miała z tego, gdybym zaczęła krzyczeć nanowo?
Tymczasem stawało się coraz jaśniej.
– Prawdopodobnie Kruk już odleciał, – zauważyła Ala. – Taka jestem zadowolona, że go niema. Byłam pewna, że noc się zbliża.
– Jakżebym chciała być zadowolona! – westchnęła Królowa, – tylko nigdy nie mogę sobie przypomnieć tego prawa. Ty musisz być bardzo szczęśliwa, żyjąc w tym lesie i będąc zadowolona, kiedy tylko zechcesz!
– Tylko, że tu jest tak strasznie samotnie; – szepnęła Ala melancholijnie i na wspomnienie samotności dwie wielkie łzy spłynęły jej po policzkach.
– Ach nie rób tego! – zawołała biedna Królowa, załamując w rozpaczy ręce. – Pomyśl jaka jesteś duża dziewczynka. Pomyśl, jaką długą drogę dzisiaj odbyłaś. Pomyśl, która jest godzina. Pomyśl o wszystkiem, tylko nie płacz!
Ala w tej chwili nie mogła powstrzymać się od śmiechu, chociaż łzy jeszcze ciągle spływały jej z oczu.

87