zdmuchnął szal z ramion Królowej do małego strumyka. Królowa wyciągnęła ręce i pobiegła za szalem, lecz tym razem zdołała go schwytać.
– Mam go! – zawołał głosem triumfu. – Teraz już przypnę go sama, zobaczysz!
– Więc widocznie z palcem już lepiej? – zagadnęła Ala grzecznie, przechodząc przez wąski strumyk wślad za Królową.
– O wiele lepiej! – zawołała Królowa i głos jej stawał się coraz donioślejszy. – O wiele lepiej! Lepiej! Leepiej! Leeepiej! – ostatnie słowa zakończyły się zawodzącem beczeniem, jak beczenie owcy i Ala aż drgnęła z wrażenia.
Spojrzała na Królową, która zdawała się nagle cała pokrywać wełną. Ala przetarła oczy i spojrzała po raz drugi. Nie mogła zrozumieć, co się właściwie stało. Czyż była w sklepie? I to była istotnie, naprawdę owca, co siedziała po przeciwnej stronie sklepowej lady? Przetarła znowu oczy, lecz i tak z tego nic nie wyszło. Znajdowała się w małym mrocznym sklepie, oparta łokciami o ladę, a naprzeciw niej siedziała w fotelu stara Owca, robiąc na drutach i spoglądając na nią z poza wielkich okularów.