Ludzie ci nigdy nie wychodzili ze swej puszczy; myśleli, że świat cały pokryty jest lasem, który nie kończy się wcale.
Tymczasem jednego razu pewien dziki człowiek, powróciwszy z polowania na płochliwą sarnę, której dogonić nie mógł, opowiadał dziwne dziwy.
Mówił, że las się kończy, a za lasem rozciąga się ogromna, nieskończona równina, pokryta tylko trawą. Drzew na niej niema wcale.
Inni wierzyć mu nie chcieli. To nie może być — mówili — tobie się chyba zdawało.
Dziki człowiek się rozgniewał i postanowił raz jeszcze iść do końca puszczy, przypatrzeć się zielonej, nieskończonej równinie i opowiedzieć braciom wszystko, co tam zobaczy.
Jak postanowił, tak zrobił. Zabrał swoją pałkę, parę kamieni i wyruszył w drogę.
Będę mądrzejszy od was wszystkich — myślał — zobaczę tyle rzeczy, o których wy nawet nie wiecie.
Szedł cały dzień, do wieczora. Przespał się pod drzewem i szedł znowu w tę samą
Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Bardzo dawno.djvu/04
Ta strona została uwierzytelniona.