wały najbardziej pogadanki o świecie, zwierzętach, różnych zjawiskach, roślinach, niezmiernie przytem lubił wszelkie doświadczenia i tak wszystko pojmował, że kolegom tłumaczył, jeżeli zapomnieli czego. Czesławek był matematykiem: liczył tak wybornie, że sam pan Mieczysław się dziwił; nie zdarzyło się nigdy, żeby nie rozwiązał najtrudniejszego zadania. Ludwiś znów lubił historję, opowiadania o bitwach, bohaterach i różnych wielkich czynach.
Razu jednego pan Mieczysław ze zdziwieniem dwóch tylko zastał na lekcji chłopczyków: Antosia i Czesławka.
— Cóż to się stało Ludwikowi? — spytał.
Obaj chłopcy mieli bardzo poważne miny.
— Upadł wczoraj i zwichnął nogę — odpowiedział Antoś.
— Gdzie? jakim sposobem?
— Goniliśmy się na podwórzu u Czesławka, na dużym, brukowanym placu; Ludwiś źle stąpił widać i już się podnieść nie mógł. Doktór powiedział, że poleży z tydzień.
— Biedny chłopiec! — rzekł pan Mieczysław — to dla niego wielka strata: możeby przez ten tydzień u niego były lekcje?
— On bardzo daleko mieszka, aż na Żórawiej ulicy.
— Mnie to nic nie szkodzi, żal mi go i chętnie pójdę codzień trochę dalej; wy tylko proście rodziców, żeby wam pozwolili.
Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Dotrzymuj słowa.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.