drogę, po której krążą także koło słońca tysiące czy miljony drobnych ciał planetarnych. Niektóre z nich dostają się w sferę powietrza, rozpalają przez tarcie o nie, ale gasną, minąwszy naszą atmosferę. Te błyski, spowodowane rozpalaniem się i gaśnięciem ciał, przebiegających naszą atmosferę, sprawiają nam wrażenie deszczu gwiaździstego. To spodziewamy się zobaczyć dzisiaj.
— Więc te kamienie naprawdę nie spadną! — wołał Franek uradowany. — To już zupełnie dobrze. Bo choć to nie prawdziwe gwiazdy, ale przecież gdyby trafił w człowieka taki rozpalony kamień.
— Sparzyłby go — zaśmiał się Romek.
— Chciałbym, żeby spadł na ciebie! — zawołał rozżalony Franek.
Romek wybuchnął śmiechem.
— Nie śmiej się — rzekł pan Adam — bo możesz zostać zawstydzony. Kamienie spadają »z nieba«, jak się pospolicie mówi, choć długi czas uczeni tak samo z tego żartowali i nie dawali wiary.
— Ja wiem! — zawołał Kostek — ale to się rzadko zdarza, i dlatego dopiero w XIX wieku przekonano się o tem zjawisku.
— Opowiem wam z mojego dzieciństwa zdarzenie — rzekł pan Adam — którego nigdy nie zapomnę.
— O, niech nam pan opowie!
— Czy także o gwiazdach?
— Może o zaćmieniu słońca?
— Nie. Posłuchajcie. Byłem najstarszym z rodzeństwa, chłopcem psotnym śmiałym i upartym. Raz jakoś przed wieczorem (miałem wtedy może
Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Noc sierpniowa.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.