wałków podobnych kamieni z różnych lat i z różnych krajów.
— Więc taki kamień może zabić kogo? — zapytał Franek z nowym niepokojem.
— Może i zabił nieraz, ale przecież nie mamy powodu się lękać, bo gdyby człowiek był tak bojaźliwy, cóżby zrobił podczas burzy? A zdaje mi się, że nie boisz się piorunów?
— Prawda! — zawołał Franek, już zupełnie uspokojony i wesoły.
— Skąd się to jednak bierze? — rzekł ciekawie Kostek — w żadnej książce nic pewnego o tem nie znalazłem.
— Bo zdaje się, że pewnego nic nie wiemy, są tylko różne przypuszczenia.
— Jakie? niech pan powie — prosiła Marynia. — Jakoś tych gwiazd nie widać spadających, może nic dziś nie zobaczymy?
— Tak nie myślę — odparł pan Adam — ale zwykle koło północy dopiero rozpoczyna się to zjawisko. Choć i pod względem czasu są znaczne różnice.
— Już blizko jedenasta.
— A co pan wie o tych kamieniach?
— Napewno wiemy tylko, że pochodzą z poza sfery ziemskiej, o czem długo powątpiewano. A skąd? Była hipoteza czyli naukowe przypuszczenie, że to szczątki wybuchów wulkanicznych na księżycu. Uczeni obliczyli, że to nie jest niepodobieństwem, ale powątpiewają, czy na księżycu dotąd są jeszcze wulkany czynne i czy mogłyby
Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Noc sierpniowa.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.