Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Noc sierpniowa.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

I odeszli, szczęśliwi tajemniczą myślą.
— Pójdź, Maryniu. Możesz nie spuszczać rolety i patrzeć z łóżka, dopóki nie zaśniesz.
Lecz to już było co innego: oko nie obejmowało horyzontu, błyski stały się rzadsze, pojedyncze, a może i zjawisko kończyło się już rzeczywiście.
— Pan Adam mówił, że noc dzisiejsza była wyjątkowo świetna — rzekła z zadowoleniem Marynia. — Jak to dobrze. Nigdy jej w życiu nie zapomnę!
— Chowaj, dziecko, jak skarby, jasne i piękne wspomnienia.
Marynia marzy. Świat zwolna zasypia, traci świadomość bytu, — to jest odpoczynkiem. A ziemia mknie wciąż swoją drogą niewidzialną, słońce nie mruży nigdy rzęs złocistych, miljony światów krążą w przestrzeni bez końca, i wszechświat, nieogarniony myślą ludzką, niestrudzony w swym ruchu, dąży do celów nieznanych, które napróżno zgadnąć usiłuje drobny proch ziemski iskrą nieśmiertelną.