cio: Usłyszawszy raz kowala, który śpiewał fałszywie jakąś pieśń jego, wpadł wściekły do kuźni i śpiewakowi popsuł robotę, wytrącając ją z ręki. Gdy napadnięty w ten sposób zrobił wielkie oczy, poeta odrzekł, iż płaci pięknem za nadobne. Innym razem oślarza, który, poganiając zwierzęta swoje, śpiewał pieśń jego i wtrącał między strofy okrzyk Arri! — poczęstował kijem. (Biograf kończy, iż oślarz pokazał zato poecie język i figę).
Ale i w ważniejszych sprawach nie trzymał na uwięzi ani słów, ani odruchów. Jego zatarg z Florencyą jest pełen wybryków wściekłości i tkliwej tęsknoty naprzemiany. A w stosunku do krzywdzicieli swych nie naśladuje bynajmniej Chrystusa. Taką radością go napawa, że główny sprawca jego niedoli, Florentczyk Filip Argenti, zostaje uduszony w błocie piekielnem — iż «za to dziś jeszcze składa dzięki Bogu» — dziś, kiedy ma się oczyścić ze wszystkich grzechów.
Są, co nazywają Danta hysterykiem. Sądzę, że mu to żadnej zgoła ujmy nie przynosi. Wielka nerwowość jest naturalną towarzyszką tak nadzwyczajnej pracy oraz wytężenia umysłu i serca. Wzruszająco mówi o tem poeta: «Ja, co we wszystkiem tak wrażliwy jestem.» Okres burzy i zapędu trwał u niego przez całe życie; mógł był nazwać siebie tak samo jak nazywał Rudobrodego «Wichrem». Przypuszczano też, że miewał napady epilepsyi, a Cezar Lombroso zalicza go do tych, w których geniusz graniczy z obłędem. Są to słowa i czcze domysły; jednak charakteryzują ogólne wrażenie, które wywiera ta wielka postać. I mają one daleko więcej sensu niż ciągła piosnka, [1]
- ↑ Powtarza ją często Scartazzini, zwłaszcza w książce p. t. Dante-Handbuch (Lipsk 1892). Również Karol Witte po-