wierności wobec obłudnego Rzymu, wiele zdrad, spisków, zemst, krwawych bitew.
Zaciekłość i mściwość nie pozwalały nigdy zwyciężonemu godzić się z losem. Miasta i gminy dziś welfickie jutro stawały się znowu gibelińskiemi. Palono się i wypędzano wzajemnie. I taką-to drogą został wygnańcem największy człowiek owych czasów — Dante.
Owe wojny domowe i zamieszki wewnętrzne nietylko że dotykały raz po raz osoby wielkiego poety od jego lat najmłodszych, nie tylko że wypełniały główną część jego życia i dostarczały tragedyi epikowi zgrozy, a filozofowi — wątków do ponurych rozmyślań, lecz ukształtowały zarazem jego umysł polityczny, uwarunkowały polityczny podkład jego ducha i wogóle dają nam odpowiedź na pytanie, skąd do geniuszu poety i artysty — geniusz polityka, lub, jeśli kto woli, publicysty pierwszej wielkości i jarzącego światła. Jasnem się bowiem staje, że Florencya była znakomitą szkołą nauki państwowej. Była to istna kuźnia praw, w której robiono nazbyt może płoche doświadczenia, wywołując szydercze słowa Danta:
Co w Październiku
Sprzędziesz, — nie starczy do pół Listopada!
Ileż-to razy, wspomnij, w krótkim czasie,
Zmieniłaś prawa, monetę, urzędy,
Zwyczaje nawet, — odnawiałaś członki!...
Gdy widzisz jasno i dobrze pamiętasz,
Uznasz, że jesteś jak niewiasta chora,
Co, nie znajdując spoczynku w pierzynie,
By ulżyć męce, przewraca się ciągle!
(Czyściec, p. VI).
Lecz zdumiewa ona bądź co bądź już wówczas wielkim rozumem stanu, pomysłowością ustawodawczą i bystrością w zawiadywaniu sprawami zarówno wewnętrznemi