jak mówi dziejopis Benvenuto Rambaldi, — który nazywa go «młodzieńcem mającym lat dwadzieścia pięć» i jak napomyka sam poeta, gdy ucieczkę dyabłów porównywa do pośpiechu Pizańczyków («Tak wylęknionych widziałem żołnierzy» XXI), po poddaniu się uchodzących z twierdzy.
Tak świetnie odniesione zwycięztwa napełniły Florencyę dumą. Stała ona teraz rzeczywiście na czele związku welfickiego miast, zyskała częściowy spokój; wzrosła w dobrobyt i wspaniałość. Tryumfy obchodzono szumnie i bogato: arcybiskup Florencyi wyprawiał radosną stypę na mogile wrogiego biskupa z Arezzo, poległego pod Campaldino. Już-to wogóle nadchodziły czasy powszechnych zabaw, malowniczych pochodów i swobodnych obyczajów. Hasło do nich dała znana rodzina de Rossich, która z okazyi jakiegoś święta zgromadziła do tysiąca wesołej młodzi, ubranej w białe szaty pod wodzą specyalnego mistrza w miłości (signore del amore). Pohulanki, muzyka, wesele trwały dwa miesiące i stały się dla innych miast Toskanii przykładem i zachętą, a co główna, pociągały w szeregi rycerzy potomków zwyczajnych mieszczan. Wszystko to razem wzięte, chociaż stanowiło oczywisty rozwój artystycznego ducha Florencyi, zachwiewało jednak równowagę stworzoną przez ustawy demokratyczne. Wzmagała się buta możnych, zwłaszcza po Campaldino, gdzie wsławił się i niewątpliwie do zwycięztwa przyczynił Corso Donati, florencki Catilina i wichrzyciel, ale człek odważnej ręki i nieokiełznany. Zaczynały uczuwać tę przewagę arystokracyi cechy drobniejsze, mieszczaństwo uboższe, które też nie myślało bynajmniej tracić tak mozolnie wczoraj jeszcze nabytych praw i rzuciło panom rękawicę. Kierownictwo sprawy objął Giano della Bella, człowiek rzymskiej cnoty obywatelskiej; bo, choć sam ze starej szlachty pochodził, nie chciał patrzyć obojętnie na nadużycia i szlachetną swą energią
Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.