zaś odrazu ajentami jego zostali, a głównie Corso Donati. On-to dopomógł do obalenia Giana della Bella, w imieniu Stolicy Apostolskiej, patrzącej krzywem okiem na rozwój politycznej samopomocy wielkiego grodu nad Arno. Na niego-to licząc najwięcej, Rzym przedsięwziął krok najważniejszy: wysłał do signoryi legata, kardynała Aquaspartę, celem zaofiarowania swego pośrednictwa w waśni stronnictw.
Lecz tu jest punkt szczytowy dramatu: Biali odrzucili dary danajskie, ukryte w zmianach prawodawczych, które doradzał rozjemca, i stało się, że anioł pokoju — wyrażenie Bonifacego VIII — odjechał, rzuciwszy klątwę na niewdzięczną Florencyę. Jednym zaś z sześciu pryorów, którzy w owej chwili rządzili i złożyli się na tę, bądź co bądź zuchwałą, odmowę był — Dante Alighieri.
Jakto — Dante, potomek rodziny welfickiej i sam gwelf? Tak jest, w jego przekonaniach dawno już zaszła zmiana, «zdradził» własny obóz. Skoro tylko przeniknął, że ku ojczyźnie jego wyciąga się zaborcza dłoń, skoro pojął całe niebezpieczeństwo domowych wichrzeń i obcego wstawiennictwa i rządów teokratycznych — został gibelinem. Zresztą Czarni oddawna już uważali go za straconego dla swych celów: bo też wogóle wszystkich białych welfów piętnowali mianem gibelinów za to, że odrzucili usługi Rzymu. Nie jest, zdaniem historyków [1], dowiedzione, czy poeta wpływem swym osobistym i jakąś szczególną presyą na umysły reszty członków Signorii rezultat ten osiągnął; ale dosyć znać potężną jego indywidualność, głę-
- ↑ Porównaj Wegelego i Scartazziniego, który zresztą mimo pozory samodzielności na tamtym się opiera.