niej od większości poprzedników, aczkolwiek zawsze jeszcze jednostronnie i tendencyjnie. Mówię: naturalniej, bo za najprostszą drogę do duszy poety, nawet poety wielkiego, uważam wczuwanie się w niego, w jego życie, pisma, uczucia i słowa; wszelkie zaś szukanie wyjaśnień w konstrukcyach, bodaj najdowcipniejszych, pozostanie zawsze stawianiem domu na piasku, a przy tem z istoty swej sprzeciwia się istocie duszy poetyckiej, która nawet w najbardziej uporządkowanych ustrojach — zawsze flat ubi vult.
Dlaczego mamy w poecie szukać kapłana z lirą w ręku, kiedy zawsze szukać należy poety? Dlaczego mamy widzieć nowy psałterz Dawidowy, chwalący wielkość i potęgę Bóstwa, w dziele, które ogarnia wprawdzie wszechświat, ale przedewszystkiem ziemię, jej chwałę i jej zbrodnie? Wierzę, że we krwi Boskiej komedyi płynie świątobliwość przyrodzona, zasadniczy dla spraw religii pietyzm, ale nie wierzę, ażeby w intencyi leżało wznoszenie świątyni nawróconego Konstantyna. Komedya jest poematem namaszczonym, ale nie świętym, pomimo że twórca tak go w Raju nazywa. Wyobraża ona okres wewnętrznej dojrzałości wieszcza, harmonii jego władz twórczych, tego wszechstronnego rozrostu i samowiedzy potęgi własnej, które w życiu każdego geniusza wydają kwiat najpiękniejszy — arcydzieło główne. Zanim się zjawi Jerozolima Wyzwolona, Roland Szalony, Raj Utracony, Hamlet, Faust, Don Juan lub Prometeusz rozkuty, Dziady lub Król Duch — muszą je poprzedzić chwiejność i zygzaki, rzuty natchnienia mniej śmiałe i pewne i na krótszą nutę: więc tak samo i najwyższy wzlot geniuszu Danta poprzedzały skrajności i pozbawiona miary passya i upodobania. Żył wprzód uczuciem