i brał wszystko sercem, zarówno miłość doczesną jak ideał religijny. Wówczas stan ducha jego, tak i jak go widzimy odbitym w Nowem Życiu, nosi wszelkie znamiona silnej młodzieńczej egzaltacyi, tego uniesienia pięknego dla nieba i ziemi, które choć z czasem mija, zapładnia jednak całą przyszłość, całe lato człowieka, niby burza majowa z gromami i błyskawicami. Potem rozkoszował się pracą myśli spekulacyjnej, do której w stuleciu Ś-go Tomasza z Akwinu wzdychać musiał każdy poważny umysł jak do naturalnej dojrzalszych lat oblubienicy. Wreszcie nastała doba, kiedy egzaltacya uczucia połączyła się z wybujałym lotem rozumu w harmonię twórczą. Równowadze tej niewątpliwie pomagała i przyświecała gwiazda wiary, być może nawet, że ona-to głównie wywiodła wędrowca z odmętów, po których olbrzymie zataczał biegi; ale umysł został do ostatnich kart Komedyi nazbyt gwałtownym, niepohamowanym w pojedyńczych uczuciach, zanadto jeszcze rozkochanym w scholastyce, dowodzeniu i obalaniu tez, ażeby go można było nazwać nawróconym. W całem dziele widać wyraźne połączenie obu pierwiastków: uczucia miłosno-religijnego z filozofią i nauką; nie brak tu żadnej z warstw składających się na formacyę prawdziwego myśliciela.
Natomiast przybyły dwa pierwiastki wielkiego znaczenia: ziemsko-epiczny i mystyczno-fantastyczny.
Pamiętajmy, że jeśli poetę kształtuje niepohamowane uczucie lub rozkiełznany rozum, to jeszcze więcej nań działają i prawdziwym bodźcem, sprężyną wybuchu twórczego stają się tragiczne przejścia i walka ze światem. Wdzieliśmy, że Dante pędził w sam wir bojów politycznych i że wyniósł zeń ustawicznie krwawiące rany. Na cóż więc szukać mpulsu[1] do odrodzonej, świeżej twórczości w jakiemś nawróceniu, kiedy go mamy tak blizko, w żądłach realnego a kipiącego życia, w ostrym podniecającym jadzie spraw
- ↑ Błąd w druku; powinno być – impulsu.