Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

też przypomina Michelet, że Michał Anioł był z rodu dziedzicznych sędziów. Ależ pamiętajmy, że duszą sztuki ówczesnej, a przedewszystkiem florenckiej, było zawsze piękno boże i majestat wielkich uczuć i myśli, że to była jej natura, jej przyrodzone jestestwo, lecz nie świadome dążenie i cel, jak dziś, w wieku przylepianej tendencyi.
Chrystus sądzący posiada piękno formy prawdziwe, samoistne; proszę mu się przyjrzeć dokładnie w samej kaplicy Sykstyńskiej: a okaże się podobnym nieco do Apollina Belwederskiego w Watykanie, podobnym przez cudnie szlachetny, harmonijny wdzięk uduchowionego aż do boskości Greka. Również i Mojżesz, jeśli go porównać z figurami innego dłuta, które się nad nim wznoszą — u Ś-go Piotra w Okowach — uderza przedziwną płynnością linii i wyrazem rąk i nóg, brody i płaszcza, znacznie więcej, niż surowością gromiącego spojrzenia. Albowiem oba są dziełami sztuki plastycznej, a jeżeli przytem są i tematami ideowemi, to mimowoli, z samej natury rzeczy.
Bo mistrze włoscy to byli już tacy dziwni ludzie, że się w nich wzniosłość myśli łączyła z oszałamiającą szlachetnością formy — i przeto niema zasady przypisywać im tendencyi. Dopiero po nich rozpadła się jedność złożonej i tak zestrojonej natury; zjawił się wdzięk ciała i subtelność zmysłowa bez wielkości duszy — u Francuzów, albo patos wyszrubowany bez piękności — u Niemców, albo wreszcie realistyczna dosadność zarobiona świętością — u Flamandów.
I Dante, choć żył o całe stulecie wcześniej od owej złotej epoki, już cały jej skład duchowy, całą jej powszechność i wielostronność, posiadał. «Potrzeba więcej niż całego wieku, aby życie wewnętrzne, duchowe uwydatniło się w rzeźbiarstwie i malarstwie w równym stopniu, jak się ono ukazuje u Danta» — mówi Burckhardt. Choć za młodu oddychał powietrzem wesołej nauki, gaia scienza trubadurów,