Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

Każdy wielki poeta idei — poeta, nie pessymista, wierzy, że ją urzeczywistni blizka wojna, przewrót, panowanie nowego władzcy. Poezya, nie będąc sama czynem, roi zawsze czyn niedaleki i ma weń wzrok utkwiony jak w gwiazdę przedświtu; nieraz go nawet przyśpiesza. Dla Danta czynem tym miał być nowy podbój Rzymu przez nowego imperatora. O tem samem marzył i książę Luksemburski, Henryk VII, a wobec tego godzi się przypuszczać, że po niebie południowem unosiła się jakaś wizya odrodzenia jako wyraz tęsknoty i potrzeby. Henryk bowiem — to nie tyle ambitny zdobywca, ile istotnie romantyczny paladyn. Pełny młodzieńczej ufności i zgoła nieuzbrojony w oręż podstępu, bez którego niemasz wielkiego powodzenia wojennego, popełniał błędy, grzeszył zbytnią wiarą w ludzi i przeceniał własne siły. Tak, np., nie rozumiał, że papież Klemens V zgoła co innego ma na myśli niż popieranie idei nowego cesarstwa — mianowicie nową wyprawę krzyżową. Nie rozumiał też, że dla wskrzeszenia imperium potrzeba olbrzymich środków pieniężnych i pokaźnej armii, a nie watahy, złożonej przeważnie z krewnych i osobistych przyjaciół.
Jeżeli pomimo to chwilami odnosił zwycięztwa i zniewalał sobie tak potężne gminy jak Piza, która ofiarowała mu na cele wyprawy wiele złota i więcej jeszcze sympatyi, jak Genua, Kremona, i takich świetnych rycerzów jak Can Grande, — to znak, że idea gibelińska, choć tłumiona, wiecznie żywotną była. Dowód to również, iż Henryk wywierał i osobą swą pewien urok, że go opromieniała pewna aureola idealizmu. Jakoż nie był to właściwie germanin, z tych «żarłocznych niemców», o których mówi w Komedyi Dante z całą znajomością natury teutońskiej. Był to z wychowania i duszy raczej francuz, obdarzony zaletami serca i polotem.