mówi Ferius Boissard — ani ludzi ani rzeczy. Gwelf wobec uroszczeń Gibelinów, Gibelin wobec błędów Gwelfów. Biały wobec ambicyi arystokratycznej Czarnych, Czarny wobec wybryków demokratyzmu Białych — stworzył dzieło, pełne napaści na wszystkich» [1].
Ale owe awanturnicze wyprawy Arroux’ów nie zostały bez pożytku. Uwydatniły one reformatorski, pałający i buntowniczy charakter poety.
Nic też dziwnego, że mogło się wydawać niektórym, iż był również prorokiem nauki demokratyczno-socyalnej i «że w planach swych nie różnił się niczem od przewrotnych i opłakanych utopij naszej epoki [2]». Jego protest przeciw prawu dziedziczenia, które uważał za «niezgodne z rozumem», jego wycieczki przeciw przywilejom krwi i gorąca obrona arystokracyi zasługi i ducha, powtarzane wielokrotnie w Komedyi, a zwłaszcza w Biesiadzie (IV) — zarzut uczyniony Rzymowi, iż wprowadził wy na miejsce ty — wydają się Arroux’owi jawnym socyalizmem i niemal komunizmem. Jest ten autor jednak zbyt płytki, ażeby dojrzeć zwiastowanie równości, sprawiedliwości ludów i państw, choć się ono najbardziej widomym świtem różowi nad całą Monarchią.
Ten rozpęd odnowicielski i apostolski Danta nie przedostał się, niestety, do krytyki naszej. Jedyne nowoczesne i pełniejsze dzieło — przekład Wieczorów Florenckich — wypaczyło w sposób bardzo elegancki prawdę i niejako przesłoniło ten nieskończony widnokrąg, jaki się wytacza z utworów Alighierego. Jul. Klaczko ocenił wprawdzie zuchwałą niepodległość jego i poświęcił jej nader piękne i umiejętne słowa; lecz wytknął zarazem coś, co ją