Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI.



APOTEOZA.

I.

Raj jest cały apoteozą nietylko opisaną, lecz i odczutą, nietylko powszechną, ale i własną. Nie podobna wątpić, że u schyłku swego życia poeta zaznał przedsmak wstąpienia w owo niebo poetyckie, które się zowie chwałą i nieśmiertelnością. Jeden z czcicieli, Johannes de Virgilio[1], zapraszał go przecie do Bolonii, obiecując uroczystą koronacyę na wieszcza.

Już wtedy więc wawrzyn był przygotowany. Ale poeta nie kwapił się, radę kornego przyjaciela odrzucił, a sam szukał nowych zagadnień, nowych dla umysłu trudności. Czasami zdaje się jakoby miał ambicyę poznania wszystkiego i zostawienia wszędzie, we wszystkich większych miastach północnych Włoch — cząstki swej potężnej duszy. Wędrował więc do Mantuy, na grób Wergiliusza, i tam podobno wdał się w badania nad «Żywiołami ognia i wody». Porwany żądzą przyrodoznawczą, po powrocie do Werony

  1. Poeta, nazwany tak z powodu swego uwielbienia dla autora Eneidy.