chą polerowaną rzuca po kolei mdławe światło na malowidła, nic-byś nie widział i nie zrozumiał. Są to zaś całe tłumy, orszaki, pochody figur, z których każda jest zarazem portretem prawdziwej osobistości. Wskutek tego mają one inne, daleko pełniejsze znaczenie dla dziecka Florencyi niż dla przybysza z obcych krajów, który tylko jednem uchem może słuchać objaśnień przewodnika. Zostaje mu wprawdzie sama tak zwana czysta sztuka, rysunek, koloryt, kompozycya, duch artysty — tak, ale zniknął duch dzieła, temat, wewnętrzna intencya malarza, i to silne uczucie uwielbienia, hołdu lub zgrozy, które było główną sprężyną twórczości. To przecież nie uczty i ceremonie Pawła z Werony, działające na nas bez pomocy klucza samą wystawnością, przepychem i południową siłą typów.
W ogólności ta wielka, niebywała w poezyi tłumność, którą spotykamy w Boskiej Komedyi, da się zrozumieć tylko na tle całej sztuki włoskiej, a przedewszystkiem szkoły florenckiej. Same prawie sceny na skalę olbrzymią: oto jeden z jej zewnętrznych rysów znamiennych. Całe narody i społeczeństwa, całe kościoły i armie na obrazach: oto widok pospolity. Niepojęta po wszystkie czasy łatwość kompozycyi, układu figur, dar urozmaicania, dziwna swada rysunku i kolorytu — słowem, to, co cechuje większość mistrzów Odrodzenia jak Rafael, Michał Anioł, Tintoretto, pozwoliło stwarzać płótna olbrzymie i zaludnione. Było to znamieniem potęgi i nadludzkiej płodności, ale zarazem i przeszkodą do skupienia, do tego wpatrzenia się głębokiego w duszę ludzką, w tajemnicę człowieka, którem zadziwia Lionardo da Vinci. One nadają przewagę znakomitą — zdaniem mojem — Madonnom Rafaela nad jego Stanzami, a niewielkim obrazom Buonarottiego na pułapie kaplicy Sykstyńskiej, jak Stworzenie Adama — zwycięztwo nad Sądem osta-
Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.