Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

która się udziela czytelnikowi. I każdy przyznać musi, że na ten sam rodzaj silące się poematy, jak Jerozolima wyzwolona lub Raj utracony są tylko malowaniem, nieraz nawet mało łudzącem, Komedya zaś jest widzeniem — rzeczywistego naocznego świadka i współaktora.
Jakie wymowne świadectwo tkwi w tem, iż na posługi oddał mu swój ołówek najszczerszy może, najbardziej subtelny, najbardziej młodzieńczy geniusz epoki prerafaelicznej — Sandro Botticelli! I w tem, że jego cykl rysunków do Boskiej Komedyi jest naprawdę zbiorem arcydzieł, w których cudownie się sprzęgły lekkość, powiewny wdzięk, iście dantejska pokora w postaci wieszcza i iście dantejska, królewska wspaniałość w obrazach czyśćca i nieba. Jakieś niezrównanie wiosenne życie, tłumna, a przytem przestrzenna oryginalność układu i linii wprost czarująca. Gdy np. z płomieni świec tworzą się długie smugi kręte, okalające całą prawie scenę w sposób dziwnie prosty i uroczy — to czujemy całą niższość naciąganych krzywizn w obrazach dzisiejszych.
I tak samo czerpią z tej skarbnicy romantycy nowocześni jak Ary Scheffer lub niedający się określić żadnem imieniem ogólnem, Böcklin, albo nowy prerafaelita — Dante Gabryel Rossetti.
Chcę głównie zwrócić uwagę na dzieła dwu pierwszych, osnute na tym samym motywie Paola i Franczeski, mającym dla malarza swą główną ponętę w fatalistycznym węźle miłości i żałoby — oraz w wierszach:

Gdy mi to jeden z duchów opowiadał,
Drugi tak szlochał, że litością zdjęty
Traciłem zmysły, jak gdybym umierał,
I padłem jako martwe ciało pada.


Oba godne uwielbienia, — Scheffera bodaj w stopniu wyższym. W jego przedziwnej, płynącej w przestrzeni gru-