przewrotu, zjawiają się tacy jak Vincenzo Monti, a potem szlachetny wygnaniec Ugo Foscolo, ażeby z imienia duchowego ojca Italii zrobić sztandar rokoszowy. Poeci-szermierze, poeci męczennicy odczuli pod beretem teologa zuchwałą głowę Tyrteusza, pod leniwą suknią mędrca — płomienną pierś marzyciela i wielkiego patryoty. Choć więc idea zjednoczenia i oswobodzenia Włoch zakiełkowałaby i kwitła sama przez się, jednak Dante był dla niej znakomitym argumentem i świetnem hasłem. Zapał narodowy z natury rzeczy pomieszano w jedno płomię duchowe z zapałem florentczyka, którego słowa łatwo możnaby włożyć w usta wiekowi osiemnastemu:
O, niewolnico, Italio biedna,
Gospodo balu, nawo bez sternika
W czas burzy wielkiej, już nie ziem królowo,
Jeno siedzibo wszelkiego nierządu!
(Czyściec VI).
Słusznie też powiedziano o wielkim dramatopisarzu budzącej się Italii, Alfierim, że w nim odżyło ziarno przez Danta posiane. I słuszniej jeszcze, że «prawdziwe odrodzenie Włoch stanie się i stać się może tylko na drodze, wskazanej przez poetę Komedyi Boskiej, na drodze pełnego powagi przeboju, czystego poświęcenia, zaparcia się wszelkiej płochości» [1].
Poprzez dzieje Włoch przewijają się bowiem dwie wstęgi — dwa usposobienia: czysto literackie i nieraz swawolne — to Petrarca, Ariosto, Pulci i im podobni, i surowo ideologiczne, poczęte w Alighierim, ukoronowane potem sztuką Michała Anioła, a zakończone w Leopardim i po części w Carduccim. Świetnie ten ostatni charakteryzuje wiel-
- ↑ Wegele (608).