pewien dosyć wyraźny rozdźwięk niedociągnięcia i maniery [1].
Łącznik jeszcze silniejszy i zarazem wysoce oryginalny między Komedyą a literaturą polską stanowi Zygmunt Krasiński. U niego bowiem Dante jest nietylko pochodnią rozświetlającą mroki piekieł rodzimych, nietylko autorem namaszczonym przez Boga, lecz i żywym człowiekiem, który nieśmiertelnie przetrwał do czasów nowych i wmieszał się do spraw dziejowych i spraw polskich. Odgrywa on rolę potrójną: służy Krasińskiemu za natchnienie i użycza jego wiekopomnemu dziełu imienia Nieboskiej Komedyi, oraz poddaje formę do całkiem nowoczesnego obrazu — obrazu piekieł giełdy i targu, w Poemacie niedokończonym (Sen). Następnie staje się sam Wergilim i przewodniczy poecie w wędrówce po owych właśnie okręgach państwa pieniężnego, a także po czarodziejskiej kranie przeszłości od wieszczbiarzów chaldejskich po przez walki idei i wiar aż do trybunów ludu dzisiejszego. Wreszcie miesza się do dramatu osobistego duszy bohatera — na poły Hamleta, nieco Platończyka i nieco bohatera czynu —
- ↑ Któryś z krytyków wypowiedział zdanie, że motyw Ugolina mógł grać pewną rolę i w Ojcu zadżumionych i tonem profesora karcił mnie, że Ojca zadżumionych czynię krewniakiem byronowskiego «Więźnia Czyllonu» (w książce mojej p. t. Wszechpoemat i najnowsze jego dzieje), a nie Ugolina, który właśnie «Więźnia» zrodził. Korzystam ze sposobności, aby ten zarzut odeprzeć. Pokrewieństwa literackie, a zwłaszcza poetyckie, opierają się, nie na wspólności imion bohaterów lub zewnętrznego wątku, lecz na wspólności nastrojów i uczuć. Otóż gra uczuć w Ojcu zadżumionych, a zwłaszcza stopniowanie ich tragiczności, tchnie od początku do końca «Więźniem Czyllonu», zaś z Danta tragedyi zamorzenia w «wieży głodowej» nie zawiera ani jednego bądź psychicznego, bądź estetycznego rysu.