Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabia d’Argenson mówił do hrabiego de Sebourg, który był kochankiem jego żony: „Dwie są posady, któreby ci jednako odpowiadały: gubernatorstwo Bastylji i Inwalidów. Jeśli ci dam Bastylję, powiedzą wszyscy, że to ja cię tam wpakowałem; jeśli ci dam Inwalidów, powiedzą że to moja żona“.

Księżna de Marsan, dziś tak nabożna, żyła niegdyś z panem de Bissy. Wynajęła pałacyk przy ulicy Plumet, dokąd się raz udała, gdy pan de Bissy zabawiał się tam z dziewczętami. Nie wpuścił jej; zaczem przekupki z ulicy de Sèvres zebrały się dokoła karety, wykrzykując: „To bardzo brzydko nie wpuszczać do domu księżnej która płaci, a wyprawiać kolacje dla kurew!“

Pewien człowiek, pociągnięty urokiem stanu kapłańskiego, powiadał: „Choćbym miał duszę zgubić, muszę zostać księdzem“.

Pewien jegomość był w grubej żałobie; wielkie czarne pióra, czarna peruka, twarz stroskana. Przyjaciel podchodzi do niego smutno. „Na miłość boską, kogo ty straciłeś? — Ja, odparł, nic nie straciłem; owdowiałem poprostu“.

Pani de Bassompiere, jedna z dam na dworze króla Stanisława (Leszczyńskiego), była oficjalną kochanką pana de la Galaisière, kanclerza króla polskiego. Jednego dnia, król, bawiąc u niej, pozwolił sobie na pewne poufałości, które skończyły się niepowodzeniem. „Już milczę, rzekł król Stanisław; mój kanclerz powie pani resztę“.

Znana jest fanatyczna przemowa, jaką biskup Dol miał do króla z przyczyny amnestji dla protestantów. Kiedy biskup Saint-Pol pytał go, czemu przemawiał imieniem swoich kolegów, nie poradziwszy się ich, ów odpowiedział: „Poradziłem się mego krucy-