„Czy pan wie czemu (powiadał mi pan de...) ludzie są uczciwsi we Francji za młodu, do trzydziestki, niż później? Dlatego że u nas trzeba być albo młotem albo kowadłem; że widzą iż niedole, od których jęczy kraj, są bez ratunku. Wprzód, człowiek podobny jest do psa, który broni obiadu swego pana przeciw innym psom. Potem, robi się jak ten sam pies, który chwyta swoją część z innemi“.
Zbierano składkę w Akademji Francuskiej; brakowało talara czy też ludwika; jednego z Akademików, znanego ze skąpstwa, posądzono że nie dał składki. Twierdził że dał; ten, który zbierał, rzekł: „Nie widziałem, ale wierzę“. Pan de Fontenelle zakończył dyskusję, mówiąc: „Ja widziałem, ale nie wierzę“.
Książę de Chartres, dowiadując się o zniewadze wyrządzonej księżnej de Bourbon, swojej siostrze, przez hrabiego d’Artois[1], rzekł: „Przyjemnie jest nie być ojcem ani mężem“.
Hrabia Mirabeau, bardzo brzydki ale tryskający inteligencją, oskarżony o rzekome wykradzenie, sam się bronił: „Panowie, rzekł, oskarżają mnie o wykradzenie; otóż, za całą odpowiedź i za całą obronę, żądam aby wystawiono mój portret u furty sądowej“. Komisarz nie zrozumiał: „Głupi, rzekł sędzia, popatrz na gębę pana hrabiego“.
N... mówił mi: „Nie mając gdzie ulokować szczerego uczucia, zdecydowałem się traktować miłość jak wszyscy. Ot, coś jak człowiek, który, chcąc iść do teatru i nie dostawszy biletu na Ifigenję, idzie do Varietés“.
Pani de Brionne zerwała z kardynałem de Rohan o księcia de Choiseul, którego kardynał chciał wygryźć z posady ministra.
- ↑ Brat królewski.