Podczas ostatniej choroby Ludwika XV, która od pierwszego dnia okazała się śmiertelną, Lorry, wezwany obok lekarza Bordeu, wyszczególniając przepisy, użył wyrazu: trzeba. Król, urażony tem słowem, powtarzał pocichu gasnącym głosem: Trzeba, trzeba!
Cailhava, który przez cały czas Rewolucji myślał tylko o pretensjach autorów do aktorów, żalił się przed jednym z pisarzy, zaprzyjaźnionym z wieloma członkami Zgromadzenia Narodowego, że dotąd nie wydano dekretu. Ów odrzekł: „Ależ czy pan myśli, że tu chodzi tylko o wystawianie sztuk teatralnych? — Nie, odparł Cailhava, wiem, że także chodzi o prawo druku“.
Na jakiś czas nim Ludwik XV porozumiał się z panią de Pompadour, dama ta uganiała za nim po polowaniach. Król był natyle uprzejmy, że posłał panu d’Etioles rogi jelenie. Ten umieścił rogi w jadalni, z napisem: „Dar króla dla pana d’Etioles“.
N... wygłaszał wielce przewrotne zasady w miłości ale w gruncie był uczuciowy i szczery. Toteż ktoś powiadał o nim: „Udaje, że jest łotrem, aby nie zrażać kobiet“.
W bitwie pod Raucoux czy pod Lawfeld, pod młodym Thiange kula ubiła konia, a jego samego rzuciła daleko, ale bez rany. Marszałek Saski rzekł: „Ej, malcze, zląkłeś się porządnie. — Tak, panie marszałku, odparł, bałem się, czy pan nie jest ranny“.
Wolter powiadał z powodu Anti-Machiawela, utworu króla pruskiego: „Pluje do miski, aby zrazić innych“.
Pan Poissonier, lekarz, wróciwszy z Rosji, udał się do Ferney, aby wymówić panu de Voltaire wszystko co powiedział fałszywego i przesadnego o tym kraju. „Drogi panie, odparł naiwnie Wolter, przysłali mi w prezencie takie dobre futra, a ja jestem wielki zmarzluch“.
Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.