tysięcy funtów. „Co pan będzie robił z dziesięcioma tysiącami“, rzekł ów i kazał podwyższyć pensję do dwudziestu tysięcy. Ta pensja jest z niewielkiej liczby tych, które uszanowano w epoce redukcyj dokonanych przez arcybiskupa Tuluzy, który zjadł nie jedną wesołą kolacyjkę z dziewczętami w towarzystwie wicehrabiego de Saint-Priest.
N... powiadał o pani X: „Sądziłem, że chce abym dla niej został warjatem, i byłem gotów; ale ona chciała abym został głupcem, tego odmówiłem wręcz“.
Książę de Conti trapił się, że pan d’Artois[1] kupił majątek obok jego polowania: tłumaczono mu, że granice są ściśle oznaczone, że niema się czego lękać, etc. Książę Conti przerwał mówiąc: „Wy nie wiecie, co to są książęta“.
Pan de B... utrzymywał, że nie mówi się kobiecie o godzinie trzeciej tego co się jej powie o szóstej; o szóstej tego co o dziewiątej, o północy etc. Mówił, że pełne południe ma coś surowego. Twierdził, że ton jego z panią de... zmienił się od czasu gdy kazała obić karmazynowo meble które były wprzód błękitne.
Pan de Barbançon niegdyś bardzo urodziwy, miał piękny ogród, który księżna de la Vallière przyszła obejrzeć. Właściciel, wówczas bardzo stary i podagryczny, powiedział jej, że swego czasu kochał się był w niej do szaleństwa. Pani de la Vallière odpowiedziała: „Och, Boże, czemuż pan nie mówił? Byłbyś mnie miał, jak inni“.
D’Alembert bawił u Woltera wraz z pewnym słynnym profesorem prawa z Genewy. Ten, podziwiając wszechstronność Wol-
- ↑ Brat królewski.