tera, rzekł: „Jedynie w prawie publicznem wydaje mi się trochę słaby. — A mnie, odparł d’Alembert, wydaje się trochę słaby tylko w matematyce“.
N... powiadał z powodu głupstw ministerjalnych: „Gdyby nie rząd, zapomnielibyśmy się śmiać we Francji“.
„We Francji, powiadał N..., trzeba czyścić humory melancholiczne i patrjotyczne. To są dwie choroby przeciw naturze, w kraju położonym między Renem a Pirenejami; kiedy Francuz dotknięty jest jedną z tych chorób, wszystkiego można się po nim obawiać“.
Pan de Voltaire, bawiąc w Poczdamie, jednego wieczora, po kolacji, odmalował portret dobrego króla, jako kontrast z obrazem tyrana. Rozgrzewając się stopniowo, uczynił straszliwy opis nieszczęść, jakie cierpi ludzkość pod królem despotą, zdobywcą, etc. Król pruski, wzruszony, uronił parę łez. „Patrzcie, patrzcie! wykrzyknął Wolter, ten tygrys płacze!“
Kiedy król Stanisław przyznał pensje wielu ex-jezuitom, pan de Tressan rzekł: „Królu, czy nic nie uczynisz dla rodziny Damiensa[1], która jest w głębokiej nędzy?“
Fontenelle, mając osiemdziesiąt lat, podniósł wachlarz jakiejś damie, młodej i ładnej, ale źle wychowanej, która przyjęła wzgardliwie jego grzeczność: „Och, pani, rzekł, zbyt pani szafuje swoją srogością“.
Ksiądz Arnaud trzymał niegdyś na kolanach małą dziewczynkę, która później została panią du Barry. Jednego dnia, oznaj-
- ↑ Niedoszły morderca Ludwika XV, pomawiany o porozumienie z jezuitami.