Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

ło do właściwego celu, pozostaje jedynie przepędzić ją. Po łowach, pan i sługa znaleźli się u pani du Barry, której pan de Noailles prawił tysiąc komplementów. „Nie wierz mu“, rzekł król; zaczem powtórzył to, co marszałek mówił na polowaniu. Pani du Barry wpadła w gniew, a marszałek powiedział: „Pani, w istocie mówiłem tak, ale to tyczyło jedynie pań z Saint-Germain, a nie z Wersalu“. Otóż, panie z Saint-Germain, to były jego żona, pani de Tessé, pani de Duras etc. Anegdotę tę opowiadał mi marszałek de Duras, naoczny świadek.

Mówiąc o tym padole płaczu, gdzie sprawy idą coraz gorzej, N... powiadał: „Czytałem gdzieś, że niema nic gorszego dla ludów, niż zbyt długie panowanie. Słyszę, że Bóg jest wieczny; to wszystko tłumaczy“.

N... zrobił tę bardzo trafną i subtelną uwagę, że, choćby wady ludzi z którymi żyjemy były nam najbardziej przykre i uciążliwe, mimo to nasiąkamy niemi potrosze. To, że jesteśmy ofiarami tych przywar, obcych naszemu charakterowi, nie jest nawet zabezpieczeniem od nich.

Byłem wczoraj świadkiem filozoficznej rozmowy pana D... i pana L..., w której jedno zdanie mnie uderzyło. Pan D... powiadał: „Mało osób i mało rzeczy interesuje mnie, ale najmniej interesuje mnie własna osoba“. Pan L... odpowiedział: „Czy to nie z tego samego powodu i czy jedno nie tłumaczy drugiego? — Bardzo słuszna uwaga, odparł spokojnie D..., ale ja mówię panu fakt. Doszedłem do tego stopniowo; w miarę jak się żyje i patrzy na ludzi, serce musi albo pęknąć albo stwardnieć na bronz“.

Jestto rzecz godna uwagi, że Molier, który nie oszczędzał nikogo, nie wypuścił ani jednej strzały w finansistów. Powiadają, że Molier i współcześni komedjopisarze mieli w tej mierze rozkazy Colberta.