Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

pewnych okoliczności. — Jakto! co przez to rozumiesz? — Od tego, kto będzie jej pierwszym kochankiem“.

Pan de Voltaire rozmawiał raz z księżną de Chaulnes; ta, wśród pochwał jakiemi go obsypała, kładła szczególny nacisk na harmonję jego prozy. Naraz, Wolter rzuca się do jej stóp: „Och, pani, ja żyję ze świnią która nie ma ucha, która nie wie co to harmonja, miara, etc...“ Ta świnia, o której mówił, to była pani du Châtelet, jego Emilja!

Król pruski kazał nieraz sporządzać mapy danej okolicy. Mapa wskazywała np. bagna nie do przebycia, których wcale nie było, a które nieprzyjaciele uważali za pewnik, na wiarę fałszywej mapy.

Margrabia de Villequier należał do przyjaciół wielkiego Kondeusza. W chwili gdy księcia uwięziono na rozkaz dworu, margrabia de Villequier, kapitan gwardji, był u pani de Motteville, gdzie oznajmiono tę nowinę. „Och, Boże, wykrzyknął margrabia; zgubiony jestem“. Pani de Motteville, zdziwiona tym okrzykiem, rzekła: „Wiedziałam, że pan jest przyjacielem księcia, ale nie wiedziałam że aż do tego stopnia. — Jakto, rzekł Villequier, czy nie pojmuje pani, że to aresztowanie to była moja sprawa i że skoro mnie do tego nie użyto, jasne jest, że mi nie ufają?“ Pani de Motteville, oburzona, odparła: „Zdaje mi się, że, skoro pan nie dał dworowi przyczyn do nieufności, nie powinien się pan niepokoić, ciesząc się spokojnie przyjemnością, że nie musisz prowadzić przyjaciela do więzienia“. Villequier zawstydził się odruchu, który zdradził nikczemność jego duszy.

Marmontel odwiedzał za młodu często starego Boindin, słynnego z dowcipu i z niedowiarstwa. Pewnego razu, starzec rzekł: „Niech pan przyjdzie do kawiarni Prokopa. — Ale tam nie będziemy mo-