Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.

zbliżę się do służącej w karczmie albo do ladacznicy, cel natury może być równie dobrze spełniony, co gdybym zdobył Klaryssę po dwóch latach starań; podczas gdy rozum ochroniłby mnie od pomywaczki, od ladacznicy, a nawet może od Klaryssy. Gdyby się radzić tylko rozumu, któryż człowiek chciałby być ojcem i gotować sobie tyle zgryzot na tak długo? Któraż kobieta dla parominutowego spazmu chciałaby się narazić na rok choroby? Odbierając nam rozum, natura lepiej utrwala swoje panowanie i oto czemu zrównała pod tym względem Zenobię i pomywaczkę, Marka Aureljusza i jego parobka“.

N..., jestto człowiek zmienny, z duszą otwartą dla wszystkich wrażeń, zależny od tego co widzi, co słyszy, mający łzę gotową dla pięknego czynu, który mu ktoś opowiada, i uśmiech dla śmieszności, którą głupiec stara się ten czyn obrzucić.

N... twierdzi, że najwykwintniejszy świat zupełnie zgodny jest z opisem domu publicznego, tak jak go odmalowała młoda osoba, która w nim mieszkała. Spotyka ją w Vaux-Hall, zbliża się do niej, pyta gdzie mógłby ją zobaczyć samą. „Proszę pana, rzekła, mieszkam u pani V...; jestto miejsce bardzo przyzwoite, gdzie bywają tylko ludzie wytworni, eleganccy, przeważnie w karetach; jest brama wjazdowa, piękny salon z lustrami i żyrandolami. Czasami dają tam kolację, na porcelanie. — Bagatela! Ależ ja żyłem w wielkim świecie, i nie widziałem nic lepszego. — Ani ja, odparła; a przecież znam prawie wszystkie takie domy“. N... przechodził wszystkie punkty i wykazywał, że niema ani jednego, któryby się nie mógł odnosić do wielkiego świata.

N... bawi się serdecznie śmiesznościami które podchwyci w świecie. Jest wręcz zachwycony, kiedy ujrzy jakąś głupią niesprawiedliwość; opacznie rozdawane stanowiska; pocieszne niekonsekwencje władzy; wszelkiego rodzaju skandale, które zdarzają się aż na-