N... powiadał, że dziwi się zawsze morderczym ucztom, jakie ludzie wyprawiają sobie wzajem. „Toby było zrozumiałe między krewnymi, którzy dziedziczą po sobie, ale między prostymi przyjaciółmi, jaki może być cel?“
„Szczęście, powiadał N..., nie jest rzeczą łatwą. Bardzo trudno jest znaleźć je w sobie, a niepodobna gdzieindziej“.
Namawiano pana de... aby porzucił stanowisko, którego sam tytuł ubezpiecza go przeciw możnym; odpowiedział: „Można uciąć Samsonowi włosy, ale nie trzeba go namawiać aby kładł perukę“.
Powiadano że pan N... jest mało towarzyski. „Tak, rzekł jeden z jego przyjaciół; razi go wiele rzeczy, które w społeczeństwie rażą naturę“.
Pamiętają wszyscy pocieszną i bezmierną próżność arcybiskupa z Rheims, Le Tellier-Louvois, na punkcie stanowiska i rodu. Wiadomo, jak bardzo ta próżność była swego czasu sławna we Francji. Otóż książę d’A..., gubernator Berry, nie będąc od wielu lat na dworze, udawał się do Wersalu. Powóz się wywrócił, oś pękła. Był mróz. Oznajmiono mu, że trzeba dwóch godzin dla naprawienia powozu. Ujrzał konie, i spytał na kogo czekają; odpowiedziano, że na arcybiskupa z Rheims, który również udaje się do Wersalu. Posłał swoich ludzi przodem, zostawiając tylko jednego, któremu zabronił pojawiać się bez rozkazu. Przybywa arcybiskup. Podczas gdy zaprzęgano, książę poleca jednemu z ludzi arcybiskupa prosić go o miejsce dla godnego człowieka, któremu powóz się uszkodził i który musiałby czekać dwie godziny aż go naprawią. Lokaj idzie i spełnia zlecenie. „Co to za człowiek? pyta arcybiskup. Czy to ktoś przyzwoity? — Tak sądzę, Wasza Dostojność, wygląda bardzo godnie. — Co nazywasz godnie? Czy dobrze ubrany? — Skromnie, Wasza Dostojność, ale dobrze. —
Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/090
Ta strona została uwierzytelniona.