sobie, że oni wierzą w to co mówią; ale to jedynie kokieterja! Są niby chorzy, którzy mówią często o śmierci ale w nią nie wierzą, jak to można poznać z jakiegoś słówka, które im się wymknie.
Powiadano panu Delon, lekarzowi-mesmeryście: „No i co? Pan de B... umarł, mimo przyrzeczeń pańskich że go wyleczysz. — Pana tu nie było, odparł; nie śledził pan przebiegu choroby: on umarł wyleczony“.
Ksiądz Dangeau, członek Akademji, wielki purysta, pracował nad gramatyką i wciąż mówił tylko o tem. Pewnego dnia, ubolewano w jego obecności nad nieszczęściem świeżej wojny (było to w ostatnich latach Ludwika XIV). „Wszystko to nie przeszkadza, odparł, że ja mam w swojej szkatułce dwa tysiące słów francuskich wzorowo skonjugowanych“.
Pewien gazeciarz napisał w swojej gazecie: „Jedni mówią, że kardynał Mazarin umarł, drudzy że żyje; nie wierzę ani w jedno ani w drugie“.
Stary d’Arnoncourt zapisał kontraktem tysiąc dwieście franków renty pewnej dziewczynie, na cały czas przez który będzie go kochała. Rzuciła go lekkomyślnie aby żyć z młodym człowiekiem, który, ujrzawszy ten kontrakt, umyślił wrócić mu moc. Zażądała tedy wypłaty ubiegłych rat, stwierdzając na pozwie, że zawsze kocha pana d’Arnoncourt.
Pytano pani de Rochefort, czy chciałaby znać przyszłość. „Nie, odparła, zbyt jest podobna do przeszłości“.
Namawiano księdza Vatry, aby się starał o miejsce wakujące w Collège Royal. „Pomyślimy o tem“, rzekł i nie czynił żadnych kroków. Miejsce otrzymał inny. Przyjaciel księdza biegnie do niego. — „No i co, widzisz co wyprawiasz, nie chciałeś się starać
Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/094
Ta strona została uwierzytelniona.